Uczelnie jako niekompetentne ośrodki pomocy społecznej

Stypendia fatalnie dzielone

Rz

Rzecznik praw studenta ocenia: uczelnie pełnią funkcję niekompetentnych ośrodków pomocy społecznej.

Przyznawaniem pomocy materialnej studentom (stypendia naukowe, socjalne, sportowe, dodatki mieszkaniowe i żywieniowe) przyjrzał się rzecznik praw studenta Robert Pawłowski, który działa przy Parlamencie Studentów RP. „Rz” dotarła do przygotowywanego przez niego raportu. Okazuje się, że ponad 1,5 mld zł, które co roku państwo przeznacza na stypendia, są „wyjątkowo źle zabezpieczonymi pieniędzmi publicznymi”, a system ich rozdziału, w którym uczestniczą studenci, jest polem do nadużyć…

Stypendia socjalne na uczelniach są zróżnicowane. Według rzecznika praw studenta czasami to raczej kieszonkowe niż prawdziwa pomoc materialna.

– Wystarcza na skromne obiady w stołówce i przejazdy po Krakowie, ale na wyjście do kina czy podręczniki już nie – mówi Joanna z Wydziału Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, która dostaje 350 zł.

Czy błąd jest mniejszy jeśli raport grubszy ?

Klimatolodzy przyznają: ws. lodowców myliliśmy się

tvn.24

Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu przyznaje – ostrzeżenie przed szybkim topnieniem himalajskich lodowców powstało na bazie błędnych danych, informuje BBC. Katastrofa nie wydarzy się w roku 2035, ale być może dopiero w… 2350 r.

Po raz pierwszy teza o lodowcach, które mają stopnieć do 2035 r. pojawiła się w 1999 r. Jej autorem był indyjski glacjolog Syed Hasnain. Te same tezy powtórzyła w swoim raporcie organizacja WWF w roku 2005.

I te same dane znalazły się w raporcie Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) w 2007 r…

Pascal van Ypersele przyznał, że podana data 2035 r. była błędna. Naukowiec nie sądzi jednak, by ten błąd mógł zmienić pogląd na lansowaną przez IPCC tezę o globalnym ociepleniu.

– Nie widzę, w jaki sposób błąd w raporcie liczącym 3 tys. stron może zniszczyć wiarygodność całego raportu – mówi BBC van Ypersele.

World misled over Himalayan glacier meltdown

From The Sunday Times

It has also emerged that the New Scientist report was itself based on a short telephone interview with Syed Hasnain, a little-known Indian scientist then based at Jawaharlal Nehru University in Delhi…Hasnain has since admitted that the claim was „speculation” and was not supported by any formal research. If confirmed it would be one of the most serious failures yet seen in climate research.

IPCC Fourth Assessment Report: Climate Change 2007

Debate heats up over IPCC melting glaciers claim

 New Scientist

Grey literature

However, the lead author of the IPCC chapter, Indian glaciologist Murari Lal, told New Scientist he „outright rejected” the notion that the IPCC was off the mark on Himalayan glaciers. „The IPCC authors did exactly what was expected from them,” he says.

„We relied rather heavily on grey [not peer-reviewed] literature, including the WWF report,” Lal says. „The error, if any, lies with Dr Hasnain’s assertion and not with the IPCC authors.”

But Hasnain rejects that. He blames the IPCC for misusing a remark he made to a journalist. „The magic number of 2035 has not [been] mentioned in any research papers written by me, as no peer-reviewed journal will accept speculative figures,” he told New Scientist.

„It is not proper for IPCC to include references from popular magazines or newspapers,” Hasnain adds.

Syed Hasnain, RK Pachauri and the mystery of the non-disappearing glaciers

Telegraph

Dr Hasnain’s claim that the glaciers would disappear within forty years was picked up by the WWF, whose concerns expressed in a report enabled our friend Dr Pachauri’s TERI to approach the wealthy Carnegie Corporation of New York for grant funding to support further research into this most important issue.

In November 2008, they were successful, being awarded a $500.000 grant for “research, analysis and training on water-related security and humanitarian challenges to South Asia posed by melting Himalaya glaciers.” This helped Dr Pachauri set up the TERI Glaciology team, putting at its head now professor Syed Iqbal Hasnain.

Raport: bezpłatne studia są fikcją

Raport: bezpłatne studia są fikcją

PAP – Nauka w Polsce

W Polsce bezpłatne studia są fikcją, na uczelniach jest niska jakość kształcenia takich kierunków jak ekonomia czy prawo, brakuje badań naukowych dostrzeganych na międzynarodowym forum – to niektóre wnioski raportu „Szkolnictwo wyższe w Polsce – diagnoza”, które przedstawiły firma doradcza Ernst & Young oraz Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową. 

W raporcie, który przygotowano na zlecenie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, zdiagnozowano najpoważniejsze problemy szkolnictwa wyższego w Polsce. Raport jest częścią przygotowywanego projektu strategii rozwoju szkolnictwa wyższego do 2020 r. Koszt projektu to ok. 1,7 mln zł.

 

Koniec Akademii

Koniec Akademii – Raport Gazety Wyborczej

Raport o mobilności młodych naukowców

Rok 2009 – Powrót Kolumba – raport o mobilności młodych naukowców

serwis FNP

Fundacja, która wspiera obydwa kierunki migracji młodych polskich badaczy – zarówno ich wyjazdy do najlepszych światowych instytucji (stypendia zagraniczne w programie KOLUMB), jak też stworzenie tym, którzy wyjechali, warunków do powrotu i dalszej pracy naukowej w kraju (subsydia w programie POWROTY/HOMING), poddała oba te programy ewaluacji. Miała ona za zadanie m.in. zbadanie, w jaki sposób stypendia FNP wpłynęły na kariery naukowe ich laureatów. Badanie stypendystów programów KOLUMB i HOMING zrealizowała dr Izabela Wagner, przy aktywnej współpracy respondentów, którzy podzielili się z autorką raportu swoimi doświadczeniami, przemyśleniami i uwagami na temat swojego życia zawodowego.

Dyskusja panelowa wokół wniosków z raportu była częścią  uroczystości wręczenia dyplomów tegorocznym laureatom programów KOLUMBPOWROTY/HOMING, która odbyła się 6 października w Warszawie. Obok autorki raportu i prowadzącego dyskusję prof. Macieja  Żylicza, prezesa FNP, wzięli w niej udział: prof. Tadeusz Luty (b. rektor Politechniki Wrocławskiej, Honorowy Przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich), dr Natalia Letki z Instytutu Socjologii UW (stypendystka programu FNP HOMING oraz laureatka grantu European Research Council), dr Piotr Garstecki z Instytutu Chemii Fizycznej PAN (laureat programów FNP KOLUMBHOMING oraz TEAM) i dr Sebastian Maćkowski z Instytutu Fizyki UMK (laureat programu FNP WELCOME).
Relację z uroczystości i dyskusji zamieścimy wkrótce.
Raport (*pdf)

Rewolucja w edukacji?

Rewolucja w edukacji? Znamy głównie ogólniki

Dziennik

Gdy wczytać się w rekomendacje rządowego dokumentu „Polska 2030”, można zauważyć, że zespół ministra Boniego proponuje w edukacji rewolucję. I choć trudno reformatorskiemu tonowi nie przyklasnąć, raport pełen jest luk i niedomówień – pisze Piotr Zaremba.

O nauce w czarnych barwach

Ale powiadam: debatujmy. Na przykład nad tym, co twórcy rządowej strategii mówią o edukacji, wyższych uczelniach, naukowych badaniach. Sam katalog pytań do nich wystarczy, aby napisać sążnisty tekst.

Ich diagnoza stanu nauki i szkolnictwa wyższego jest smoliście czarna: najniższy w Europie stan wydatków na badania, a równocześnie pieniądze wrzucane często w błoto, kiepscy naukowcy hamujący kariery lepszym, brak wymiernych kryteriów odróżniania badań pożytecznych od niepożytecznych, biurokratyczne bariery hamujące zagraniczną współpracę. Można by dorzucić złośliwie: szkoda, że premier Tusk nie próbuje przynajmniej od czasu do czasu użyć podobnego języka w debacie ze społeczeństwem, a preferuje ton lukrowanego optymizmu. Szkoda, że prawdziwą diagnozę stanu naszych narodowych zasobów możemy znaleźć tylko w tak mało popularnych i hermetycznych tekstach jak ten.

Gdy wczytać się w rekomendacje, można zauważyć, że zespół ministra Boniego proponuje rewolucję. Na przykład polskie uczelnie miałyby całkowicie zmienić swój charakter. Koniec z dominacją korporacji samych naukowców sprzedawaną nam jako tradycyjna autonomia! Przekształcamy uniwersytety w firmy zarządzane przez sprężystych menedżerów, pod bacznym okiem państwa, które płaci, więc i wymaga, nie godząc się na prace naukowe będące kompilacją cudzego dorobku, niskie pensum wykładowców i pozorne badania, które nie prowadzą donikąd. Trudno takiemu reformatorskiemu tonowi nie przyklasnąć.

Rewolucja, ale jak?

Jest jedno „ale”. Ta rewolucja uderza w tyle przyzwyczajeń i interesów, że nie da się jej skwitować zdawkową wzmianką. Prosta próba zamachnięcia się na habilitację przez minister Kudrycką wywołała histeryczne reakcje profesory, która przecież w dużej części poparła obecną ekipę rządową przeciw „strasznym Kaczorom”. Aby obronić status quo, ta kadra nie zawahała się odwołać do analogii z Marcem 68. I rząd Tuska w praktyce cofnął się na całej linii. Jak więc zabrać się za rewolucję, a równocześnie odwoływać choć fragmentarycznie do polskiej tradycji – w której była i autonomia uczelni, i kolegialność ich zarządzania, i sztywny, hierarchiczny model naukowej kariery? Od czegoś trzeba zacząć. Choćby od nazywania rzeczy po imieniu.

Dylematy, jakie reformatorzy musieliby rozstrzygnąć, nie są zresztą łatwe. Przeciwnicy habilitacji powołują się na utylitarny interes małych, często prywatnych uczelni kształcących byle jak, ale zaspokajających masowy głód wiedzy setek tysięcy młodych ludzi. Uczelni, które chciałby kształcić swoje kadry szybciej i prościej niż w tej chwili. Obrońcy tradycji powołują się na jakość kształcenia. Nie do końca wiem, kto ma rację, ale autorzy takiego opracowania powinni się choć zmierzyć z tym problemem.

Także z problemem pieniędzy na naukę. Skoro jest ich w Polsce tak mało, jaka na to recepta? Zorientowani liberalnie autorzy raportu upatrują nadziei w większej współpracy szkolnictwa wyższego z prywatnym biznesem, ale tematu nie rozwijają. Czy równocześnie opowiadają się także za większymi, choć może równocześnie staranniej wydatkowanymi funduszami publicznymi? Czy to nie jest okazja, aby odpowiedzieć – nie przesądzam, w jaki sposób – na pytania o współpłacenie klientów publicznych uczelni?

Mamy właśnie w Polsce awanturę o bezpłatne lub płatne studiowanie na dodatkowym fakultecie. Ale autorzy raportu są niestety ponad takie drobiazgi. Swoje diagnozy, a tym bardziej zalecenia, formułują w tonie ogólnikowym, więc bezpiecznym.

Nie wierzymy w sprawiedliwość

temida

Nie wierzymy w sprawiedliwość  WYNIKI BADAŃ: BRAK ZAUFANIA DO POLSKIEJ TEMIDY

tvn.24

Nie wierzymy w sprawiedliwe werdykty, a sędziów i prokuratorów uważamy w większości za skorumpowanych. Wręcz boimy się przyjść po pomoc.

Kompleksowe badanie (koszt 96,8 tys. zł, w 85 proc. sfinansowane ze środków europejskich) na temat wizerunku polskiego wymiaru sprawiedliwości i jego reformy, zostało zlecone Instytutowi Homo Homini przez Ministerstwo Sprawiedliwości pod koniec ubiegłego roku, jeszcze gdy kierował nim Zbigniew Ćwiąkalski.

Wniosek ogólny: Polacy nie wierzą w praworządność i źle oceniają polski wymiar sprawiedliwości.

 Takie zdanie wyraziło 44 procent ankietowanych, a przeciwną opinię miało 37 procent Polaków. Na uwagę zasługuje jednak fakt, że ci, którzy pozytywnie oceniają funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju, nie potrafią uzasadnić swojej opinii: ponad 21 procent pytanych miało po prostu „takie odczucie”.

Natomiast złe oceny dla wymiaru sprawiedliwości wynikają nie z plotek, czy zasłyszanych opinii, a własnych doświadczeń.

Z badania wynika, że 99 procent ankietowanych w ciągu ostatnich trzech lat miało styczność z organami wymiaru sprawiedliwości. – Wyniki tego sondażu nie są dla mnie zaskoczeniem. Z podobnymi opiniami obywateli spotykałem się jako poseł i spotykam się teraz – napisał w komentarzu przesłanym tvn24.pl obecny szef resortu sprawiedliwości Andrzej Czuma.

Raport o związkach naukowców śląskich z SB

us-logo

Powstał raport z pierwszego etapu prac Komisji Historycznej Uniwersytetu Śląskiego

PAP-Nauka w Polsce

Liczba osób, związanych z Uniwersytetem Śląskim, które z różnych powodów współpracowały ze Służbą Bezpieczeństwa, była dość spora, ale nie większa niż ilość pracowników związanych z opozycją, niechętnych PRL i z tego powodu szykanowanych. To wniosek płynący z opublikowanego właśnie podsumowania pierwszego roku pracy Senackiej Komisji Historycznej Uniwersytetu Śląskiego (UŚ) w Katowicach

Raport wskazuje, że w większości analizowanych przypadków tajni współpracownicy brali wynagrodzenia, czasem bardzo wysokie, korzystali z wyjazdów na długotrwałe stypendia zagraniczne, czasem wiązali się z kontrwywiadem, ale stopień zaangażowania nie był równy. Tylko dwie osoby podjęły współpracę wskutek szantażu.

Pewne osoby donosiły z pasją i upodobaniem, wręcz przyznając się, że tego typu praca daje im ogromną satysfakcję. Inne czyniły to sporadycznie i niechętnie, jeszcze inne odczuwały współpracę jako ogromne obciążenie psychiczne i nie wywiązywały się z powierzonych zadań. Komisja podała też, że bardzo wielu tajnych współpracowników w minionych latach odeszło z UŚ lub przeszło na emeryturę.

Studia pożądane przez rynek pracy

logo_mnsw4

Rząd da pieniądze na studia pożądane przez rynek pracy

Polska

Ministerstwo Nauki ujawniło „Polsce” najnowszy raport, jakich fachowców będzie potrzebował rynek pracy w najbliższych pięciu latach.

To m.in. na jego podstawie resort rozdzieli w nadchodzącym roku akademickim 200 mln zł pomiędzy państwowe i prywatne uczelnie, które zwiększą nabór na kierunkach strategicznych dla gospodarki. Pieniądze z tej puli dostaną też studenci, którzy takie kierunki wybiorą. 

 

Rząd niemal potroił pulę na dopłaty dla uczelni, które zwiększą limity przyjęć na kierunkach strategicznych dla gospodarki. I dla studentów, którzy podejmą się takich studiów. Na program tzw. kierunków zamawianych Ministerstwo Nauki wyda w nadchodzącym roku akademickim 200 mln zł (w tegorocznym pilotażu było 85 mln zł). 
Na liście specjalności, do których chce dopłacać państwo, prym wiodą przyrodnicze i techniczne. Resort nauki wyłonił je w oparciu o zleconą analizę potrzeb rynku pracy w ciągu najbliższych pięciu lat. Raport uwzględnia prognozy wojewódzkich urzędów pracy, uczelni i przedsiębiorców. 
Poza znanymi już z pilotażu inżynierskimi kierunkami takimi jak biotechnologie, inżynieria środowiska, mechanika i budowa maszyn czy automatyka, na liście kierunków zamawianych pojawiły się nowe specjalności: chemia stosowana, energetyka, fizyka informatyczna. 

Nieumiejętność współpracy przedsiębiorców z naukowcami

Raport: Stan i perspektywy sektora badawczo-rozwojowego w Polsce

PAP – Nauka w Polsce

Nieumiejętność współpracy przedsiębiorców z naukowcami – to jeden z głównych hamulców innowacyjności polskich firm – uważają eksperci firmy doradczej KPMG. Taki wniosek zawiera raport KPMG na temat stanu i perspektyw sektora badawczo-rozwojowego w Polsce. Z opracowania wynika, że działalność badawczo-rozwojową (B+R) prowadzi 60 procent polskich przedsiębiorstw. Służy ona głównie poprawie istniejących już produktów, urządzeń, materiałów i procesów. Tylko nieliczne firmy prowadzą jednak badania o charakterze teoretycznym lub eksperymentalnym. 

Autorzy ekspertyzy KPMG przyznają, że ponad 90 procent badanych przedsiębiorstw współpracuje z krajowymi jednostkami naukowymi i badawczymi, jednak obydwie strony (naukowcy i przedsiębiorcy) oceniają, że ta współpraca układa się fatalnie.

W raporcie zwrócono uwagę, że niemal 80 proc. przedsiębiorstw nigdy nie korzystało z pomocy publicznej. Co więcej, pomimo coraz większej dostępności tych środków, połowa ankietowanych firm nie jest nimi zainteresowana. W opinii ekspertów KPMG, główną barierą są zbyt skomplikowane procedury.

W raporcie przedstawiono dane o łącznych nakładach polskich firm na badania i rozwój i porównano do firm na świecie. Łączne wydatki w Polsce na ten cel to równowartość sumy, jaką przeznacza na te badania niemiecka firma teleinformatyczna Deutsche Telekom i aż dziesięć razy mniej niż nakłady amerykańskiego giganta farmaceutycznego, firmy Pfizer.

Wydatki publiczne Polski na B+R wynoszą zaledwie 75 procent średniej w Unii Europejskiej (w stosunku do PKB) i 98 procent średniej dla Europy Środkowej.