Próba wydobycia z niepamięci osób pokrzywdzonych – Uniwersytet Wrocławski uczcił ofiary totalitarnej ideologii nazistowskiej III Rzeszy

Skreśleni przywróceni

serwis Uniwersytetu Wrocławskiego

2015-01-22

Uniwersytet Wrocławski uczcił ofiary totalitarnej ideologii nazistowskiej III Rzeszy, tj. osoby, które po 1933 r. zostały pozbawione stopni naukowych uzyskanych na wrocławskiej uczelni. Zrobił to, choć nie jest prawnym następcą przedwojennego Śląskiego Uniwersytetu im. Fryderyka Wilhelma, a jedynie depozytariuszem i spadkobiercą jego historii, nieponoszącym odpowiedzialności za decyzje poprzednika. Uroczystość w Auli Leopoldyńskiej odbyła się 22 stycznia 2015 r.

Uniwersytet Wrocławski i Uniwersytet Koloński stwierdzają zgodnie, że organa Śląskiego Uniwersytetu im. Fryderyka Wilhelma we Wrocławiu w latach niemieckiej dyktatury narodowosocjalistycznej 1933–1945 z przyczyn lub motywów politycznych i rasowych wyrządziły krzywdę członkom społeczności uniwersyteckiej. (…) Uniwersytety oświadczają dalej, że odebranie stopnia naukowego uważają za niebyłe (null und nichtig) i z tego powodu za nieposiadające mocy prawnej. ….

Uroczystość w Auli Leopoldyńskiej i wydanie oświadczenia było zamknięciem i posumowaniem pewnego etapu w dziejach Uniwersytetu we Wrocławiu. Przede wszystkim było to symboliczne upamiętnienie osób pozbawionych stopni i tytułów naukowych zdobytych na Śląskim Uniwersytecie im. Fryderyka Wilhelma. Jak podkreślali inicjatorzy wydania oświadczenia, tj. profesor Marek Bojarski, rektor Uniwersytetu Wrocławskiego oraz prof. Axel Freimuth, rektor Uniwersytetu w Kolonii, nie wiąże się ono w żaden sposób z przejmowaniem przez dzisiejszy Uniwersytet Wrocławski odpowiedzialności prawnej czy moralnej za tamte wydarzenia, jest natomiast jednym z elementów międzyuczelnianego dialogu polsko-niemieckiego oraz próbą wydobycia z niepamięci osób pokrzywdzonych. Była to też okazja do przypomnienia, że uniwersytety powinny być wolne od wszelkiej ideologii, gdyż tradycyjnie rozumiany universitas opiera się przede wszystkim na wolności nauki i dydaktyki.
Choć tego, co działo się na wrocławskim Uniwersytecie przed 1945 r., nie można uznać wprost za historię dzisiejszego Uniwersytetu Wrocławskiego, bo nie istnieje ciągłość prawna pomiędzy Schlesische Friedrich-Wilhelms-Universität zu Breslau a Uniwersytetem Wrocławskim, to ta ciemna i haniebna karta historii jest dziedzictwem, z którym największa wrocławska uczelnia musiała się kiedyś zmierzyć. I zrobiła to właśnie 22 stycznia 2015 r…
por. także

Nauka jest wtedy, gdy dzięki badaniom staramy się uzyskać odpowiedź, której nie znamy

Agata Kondzińska, GW 20.01.2015
Cieszę się, że w Polsce jest silny opór przeciw gender.

Uczą o tym na uniwersytetach.

– To hańba dla uniwersytetów. Bo gender to nie nauka. Nauka jest wtedy, gdy dzięki badaniom staramy się uzyskać odpowiedź, której nie znamy. A te tzw. badania gender prowadzą do wniosku, który jest przyjmowany na samym początku, niezależnie jakie pytanie postawimy: że chłopy prześladują baby. I za co się ci tzw. badacze nie wezmą, wniosek zawsze jest ten sam. Kiedyś w tym kraju rządziła ideologia marksistowska, której głównym przesłaniem było to, że kapitaliści wyzyskują proletariat. I za co się badacze marksistowscy nie wzięli – czy to literatura, historia czy biologia, wniosek był ten sam.

Pan spłyca. Społeczeństwo się zmienia, zanikają stereotypowe role kobiet i mężczyzn. Tyle uniwersytetów się myli, nauczając o tym?

– Proszę mi pokazać badanie gender, które prowadziłoby do innego wniosku. Choćby 100 proc. naukowców praktykowało gender, to ilość nie przekłada się na jakość i nie unieważnia mojego argumentu. Jeśli świat się zmienia, to skąd pewność, że zmienia się w kierunku genderowym. Jest coś takiego, dobrze znanego w historii i opisanego, jak ideologiczne zaczadzenie intelektualistów. I dzisiaj żyjemy w takiej właśnie epoce.

Chińczycy polskich uczelni nie uratują

Bliżej do Pragi niż Harvardu

Rz

Rz Kongres Ob - odległości

System awansów akademickich

Więcej niż biznes

Rz

Rz Kongres Ob - nauka w Polsce

Ochrona diamentów intelektualnych

Chrońmy diamenty 

Rz

Rz Kongres Ob diamenty

Współpraca emigracji z Polską

Współpraca emigracji z Polską 

Rz

 

Rz - Kongres Ob - symbioza

Dziennikarstwo niezależne przed sądem

Quo vadis niezależny dziennikarzu?

niepoprawneradio.pl

Wszystko wskazuje na to, że sąd (i to niezależnie od sędziów) realizuje zobowiązania jakie postawiła przed nim prokuratura (prezydent, służby). Jak wcześniej pisałem zażalenie Hani zostało oddalone mimo iż legitymowała się dokumentem identyfikacyjnym Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, mimo iż wykonywała tam funkcje dziennikarskie. Sędzia Wojciech Łączewski stwierdził iż: Ani skarżaca ani wspomniane przez nią media nie podlegają przepisom prawa prasowego, a sama skarżaca nie potrafiła wskazać, czy są one tytułami zarejestrowanymi zgodnie z przepisami.

Co ciekawe w zdaniu poprzedzającym sąd napisał że: Sama Skarżaca twierdzi iż jest freelancerem, tzn.dziennikarzem niezaleznym, nie jest nigdzie odpłatnie zatrudniona a na miejsce protestu nie została skierowana przez żadną redakcję.
. Czyli wg sądu wymieniła media dla których nie pracuje? A media te nie są redakcjami? Sąd napisał, że podnoszone w zażaleniu argumenty świadczą o nieznajomosci prawa prasowego, gdy tymczasem sam, w postanowieniu z 8 stycznia 2015 roku obnażył swoją nieznajomość prawa……Chcą z niezależnych mediów uczynić margines, którego nie będzie można traktować poważnie. W ważnych sprawach my, niezalezni dziennikarze mamy się obawiać represji, jesli wejdziemy razem z protetującymi w miejsca skąd mogli bedziemy Państwu relacjonować ważne sprawy. Co innego Polsat, TVN, TVP Info czy… . Oni dadzą Wam zapewne informacje jedynie słuszną. My (Niepoprawne Radio PL, Solidarni2010, Blogpress itp) zostaniemy przyłapani na „przestępstwie”. O to dziś toczy się bitwa.

Czy nauka będzie siłą napędową gospodarki

Nowelizacja ustawy o finansowaniu nauki na finiszu: premiowane będą badania strategiczne dla rozwoju kraju

serwis MNiSW

Największe środki mają trafiać do tych jednostek i naukowców, których praca może mieć najsilniejszy wpływ na rozwój społeczny i gospodarczy kraju. Teraz ustawa trafi do podpisu Prezydenta.

Jeżeli uważamy, że nauka ma być siłą napędową gospodarki, to jej jakość jest dla nas kwestią kluczową – stwierdza minister nauki i szkolnictwa wyższego, prof. Lena Kolarska-Bobińska. – Oznacza to też wspieranie najlepszych. Przy podziale środków podstawowe znaczenie będzie mieć kategoria naukowa, którą  otrzyma jednostka – dodaje.

W nowej ustawie udało się m.in. uregulować kwestie strategicznej infrastruktury badawczej i Polskiej Mapy Drogowej Infrastruktury Badawczej (PMDIB). Mapa obejmie nie tylko przedsięwzięcia o unikalnym charakterze w skali krajowej i międzynarodowej, ale także te mające szczególne znaczenie dla rozwoju badań naukowych, prac rozwojowych lub rozbudowy infrastruktury informatycznej nauki.|…..

Środowiska akademickie w sprawie sytuacji w polskim górnictwie i strajków na Śląsku

http://ako.poznan.pl/5397/

Poznań, 16.01.2015r.

Oświadczenie

Akademickich Klubów Obywatelskich im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu, Krakowie, Łodzi i Warszawie w sprawie sytuacji w polskim górnictwie i strajków na Śląsku

Akademickie Kluby Obywatelskie z wielkim niepokojem obserwują narastanie napięcia na Śląsku w związku z protestami górników w obronie miejsc pracy i źródeł utrzymania ich rodzin. Konflikt, który wybuchł przed kilkoma dniami jest efektem wieloletnich zaniedbań państwa, braku reform nie tylko w górnictwie, ale w wielu dziedzinach życia gospodarczego Polski. Ma także bardzo głębokie przyczyny w katastrofalnej dla kraju polityce ograniczania, wręcz likwidowania polskiego potencjału wytwórczego. Doświadczamy teraz kolejnej fazy likwidacji polskich zasobów gospodarczych. Już w latach dziewięćdziesiątych zlikwidowano wiele gałęzi polskiego przemysłu, który – to prawda – wymagał dokapitalizowania, unowocześnienia, restrukturyzacji, ale nie likwidacji, wyprzedaży czy pseudoprywatyzacji, kiedy polskie przedsiębiorstwa były przejmowane przez państwowe firmy zagraniczne.

W obce ręce przeszedł gromadzony przez pokolenia majątek narodowy i polski potencjał produkcyjny w wielu dziedzinach gospodarczych, np. w produkcji cukru, cementu, stali i wyrobów hutniczych itd., a wiele innych zostało po prostu zlikwidowanych – np. przemysł stoczniowy, włókienniczy, motoryzacyjny – lista jest bardzo długa. Szczególnie bolesna jest dla nas perfidna metoda stosowana przez polskich decydentów: doprowadzanie przedsiębiorstw do upadłości i likwidacja lub sprzedaż w obce ręce za bezcen. Nowi właściciele albo likwidowali polskie przedsiębiorstwa jako konkurencyjne, albo je rewitalizowali, by transferować zyski za granicę.

Dekadę temu z troską obserwowaliśmy dramat polskich stoczniowców i ich rodzin. Dziś to samo grozi polskim górnikom – mimo nadzwyczajnych ograniczeń zatrudnienia i wydobycia węgla w latach dziewięćdziesiątych (redukcja zatrudnienia o ok. 100 tys. osób). To wszystko dzieje się w kraju, dla którego węgiel jest najważniejszym elementem bezpieczeństwa energetycznego i w czasie, gdy władze nie mogą zapewnić ani dywersyfikacji dostaw ropy i gazu (ślimacząca się budowa gazoportu), ani rozpoczęcia pozyskiwania surowca z łupków. A przecież suwerenność energetyczna – w Polsce nadal oparta na węglu – jest obok demografii najważniejszym warunkiem suwerennego bytu narodu i państwa.

Dziesiątki tysięcy polskich rodzin mogą stracić możliwość utrzymania się z pracy i popaść w skrajną biedę. Zagrożenie to ze szczególną jaskrawością pojawia się na Śląsku, którego mieszkańcy w latach dwudziestych trzema powstaniami narodowymi wywalczyli sobie przynależność do państwa polskiego.

Wyrażamy naszą solidarność ze śląskimi górnikami, ich rodzinami, wspierającymi ich związkowcami i samorządowcami. Wasza walka o miejsca pracy i godne życie z ciężkiej pracy jest nie tylko walką o swoje – jest niezwykle ważnym fragmentem walki o uzdrowienie życia społecznego i gospodarczego w całej Polsce.

Polskie państwo, polska gospodarka mają służyć wszystkim Polakom, nie tylko tym, którzy nią zarządzają. Polskie życie gospodarcze – wolne od korupcji, przywilejów i łupów dla „swoich” – ma być sprawnie zarządzane przez merytoryczne kadry kierownicze wyłaniane drogą uczciwych konkursów, wolnych od partyjnych nacisków. Ma służyć rozwojowi polskiego potencjału gospodarczego i dobrobytowi Polaków.

Wzywamy wszystkich Rodaków do wsparcia protestu górniczego jako początku prawdziwej naprawy i restytucji polskiego życia gospodarczego – nie przez likwidację, lecz uczciwą, merytoryczną restrukturyzację, która stworzy warunki sprzyjające efektywnemu funkcjonowaniu przedsiębiorstw i godnemu życiu pracowników.

Pamięci skreślonych

Pamięci skreślonych

serwis Uniwersytetu Wrocławskiego

2015-01-12

Uniwersytet Wrocławski – choć nie jest prawnym następcą przedwojennego Śląskiego Uniwersytetu im. Fryderyka Wilhelma, a jedynie depozytariuszem i spadkobiercą jego historii, nieponoszącym odpowiedzialności za decyzje poprzednika – uczci ofiary totalitarnej ideologii nazistowskiej III Rzeszy, tj. osoby, które po 1933 r. zostały pozbawione stopni naukowych uzyskanych na tej uczelni. Projekt „Skreśleni” obejmuje ponad 260 osób.

….Dnia 22 stycznia 2015 r. Uniwersytet Wrocławski oraz Uniwersytet w Kolonii, który w 1951 r. przejął patronat nad byłym niemieckim Schlesische Friedrich-Wilhelms-Universität zu Breslau, wydadzą wspólne oświadczenie. Odebranie stopnia naukowego Niemcom, w przeważającej większości żydowskiego pochodzenia, którzy uzyskali go na przedwojennym wrocławskim Uniwersytecie, zostanie oficjalnie uznane za niebyłe i z tego powodu nieposiadające mocy prawnej. Jak zaznacza prof. Krzysztof Ruchniewicz – dyrektor Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy’ego Brandta, który jest koordynatorem projektu „Skreśleni”, nie będzie to przywrócenie stopni naukowych, bo tego polski Uniwersytet Wrocławski uczynić nie może. Uroczystość będzie jednak symbolicznym upamiętnieniem tych osób oraz potępieniem bezprawia oraz naruszającego prawa człowieka politycznego prześladowania, jakie stało się udziałem przedwojennego środowiska akademickiego. Oświadczenie dotyczyć będzie zarówno nauczycieli akademickich relegowanych z uczelni, jak i tych, którzy po uzyskaniu stopnia doktora pracowali poza uczelnią i wyemigrowali z Niemiec, czego następstwem było odebranie im niemieckiego obywatelstwa, majątku i uzyskanych wcześniej stopni naukowych. Na podstawie częściowo zachowanych dokumentów archiwalnych udało się ustalić listę ponad 260 osób pozbawionych przez Śląski Uniwersytet im. Fryderyka Wilhelma stopni i tytułów naukowych, jednakże ogólna liczba ofiar tego procederu może być większa….

…. Już w lutym 1933 r. w całych Niemczech odwołani zostali na pewien czas rektorzy, a senaty i rady wydziałów zaczęły funkcjonować jako „narodowo-socjalistyczne rady mężów zaufania”. To był dopiero początek głębokich i tragicznych w skutkach zmian…

…..Ze względu na czystki polityczne i etniczne spadała też liczba nauczycieli akademickich. Jednym ze sposobów na uzupełnienie kadry były szybkie mianowania i nominacje, których w latach 1933–1934 na Uniwersytecie przeprowadzono aż 44 (dla porównania: w latach poprzednich zwykle nie przekraczały 7–9 rocznie). Wszystkie te działania i decyzje podejmowane zarówno na szczeblu państwowym, jak i lokalnym, sprawiły, że w całych Niemczech nastąpiła dewaluacja wykształcenia uniwersyteckiego……..

….W sumie do 1941 r. z wrocławskiego Uniwersytetu usunięto ponad 60 profesorów i docentów żydowskiego pochodzenia, promowanych na tej uczelni w latach 1898–1932. Najbardziej ucierpiał Wydział Prawa, tracąc blisko 30 doktorów, oraz Wydział Medyczny, z którego usunięto 22 doktorów medycyny i 7 doktorów-stomatologów. Ze względu na zwolnienia niektóre jednostki przestawały istnieć….Uproszczona procedura relegowania pracownika z uczelni polegała na przymusowym przeniesieniu go na wcześniejszą emeryturę bez podania przyczyny…..

….. Szacuje się, że do 1938 r. uczelnie niemieckie opuściło aż 3120 profesorów, docentów oraz innych nauczycieli akademickich i pracowników naukowych. Było to blisko 40% ogółu zatrudnionych na uczelniach. Największe straty poniosły nauki medyczne, które utraciły blisko 42% pracowników oraz nauki humanistyczne (43%). Nauki przyrodnicze i techniczne utraciły ponad jedną trzecią uczonych. Ci spośród samodzielnych pracowników naukowych, którzy zostali, na mocy ustawy z 11 października 1933 r. zobowiązani byli do przynależności do Narodowosocjalistycznego Związku Wykładowców (NS Dozentenschaft) mającego charakter związku zawodowego. ….

….Przepisy wykonawcze dotyczące odbierania stopni i tytułów naukowych musiały znaleźć się w regulaminach promocyjnych wszystkich niemieckich uczelni. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rzeszy informowało Ministerstwo Nauki o wszystkich przypadkach pozbawienia obywatelstwa osób przebywających poza granicami kraju, a posiadających stopień doktora. Informacje te przekazywano następnie na odpowiednie uczelnie, by te podjęły działania i rozpoczęły procedurę odebrania doktoratu. Początkowo uczelniane komisje mogły przyjmować wyjaśnienia osób, wobec których trwało postępowanie, jednak już w 1936 r. tego nie czyniono. Nie domagano się zwrotu dyplomu, gdyż i tak w większości przypadków byłoby to niemożliwe. Zainteresowanym nie dostarczano decyzji, gdyż władze Rzeszy uważały, że wystarczy publikacja w „Deutscher Reichsanzeiger” – specjalnym organie prasowym publikującym listy osób pozbawionych obywatelstwa. Jak można się domyślać, chodziło o dodatkową stygmatyzację przez podanie decyzji do publicznej wiadomości. Do czasu wybuchu wojny w 1939 r. takich list, obejmujących zwykle ponad 100–150 nazwisk, ogłoszono 119.  Do lutego 1942 r., czyli do czasu, gdy Żydzi mogli legalnie emigrować z Niemiec, list ogłoszono w sumie 250……….

…Wszystkie decyzje uczelnianych komisji wpisywane były do specjalnych rejestrów osób pozbawionych stopni naukowych. Rejestr prowadzony na wrocławskim Uniwersytecie im. Fryderyka Wilhelma zaginął lub został zniszczony. Na podstawie częściowo zachowanych dokumentów zaczął go odtwarzać już w latach 60. prof. Alfred Konieczny. Wynikiem wieloletnich poszukiwań i licznych kwerend archiwalnych były dwa artykuły, w których Konieczny podał listy ponad 260 osób pochodzenia żydowskiego, które na Uniwersytecie we Wrocławiu otrzymały stopień doktora i utraciły go w wyniku antysemickiej polityki III Rzeszy. Ostatnio tematem tym zajmował się też w swojej książce pt. „Anpassung im Nationalsozialismus” Kai Kranich.

Dzięki badaniom Koniecznego i Kranicha, udało się ustalić listę ponad 262 osób, którym Śląski Uniwersytet im. Fryderyka Wilhelma w Breslau odebrał stopnie naukowe, co w większości przypadków (ponad 200) było następstwem pozbawienia niemieckiego obywatelstwa na skutek emigracji. Odbieranie stopni naukowych w przeważającej większości dotyczyło osób żydowskiego pochodzenia i obejmowało głównie mężczyzn, choć na uniwersyteckiej liście pojawiają się też kobiety. Wiadomo, że odtworzony przez Koniecznego i uzupełniony przez Kranicha rejestr nie jest kompletny, gdyż w archiwach brakuje dokumentacji dotyczącej osób, wobec których przypuszczalnie tego typu postępowanie również musiało się toczyć….

…….

Przywracanie pamięci

W Niemczech temat odbierania stopni i tytułów naukowych był przedmiotem wielu debat, które rozgorzały dopiero pod koniec lat 90. XX wieku. Na większości uczelni, gdzie ten proceder miał miejsce, w ostatnich latach podjęto uchwały, które potępiały takie zachowanie. Niejednokrotnie odebrane stopnie także przywracano. Wydanie 22 stycznia w Auli Leopoldyńskiej oświadczenia będzie zamknięciem i posumowaniem pewnego etapu oraz symbolicznym upamiętnieniem osób pozbawionych stopni i tytułów naukowych zdobytych na Śląskim Uniwersytecie im. Fryderyka Wilhelma. Choć tego, co działo się na wrocławskim Uniwersytecie przed 1945 r., nie można uznać wprost za historię dzisiejszego Uniwersytetu Wrocławskiego, bo nie istnieje ciągłość prawna pomiędzy Schlesische Friedrich-Wilhelms-Universität zu Breslau a Uniwersytetem Wrocławskim, to ta ciemna i haniebna karta historii jest dziedzictwem, z którym największa wrocławska uczelnia musiała się kiedyś zmierzyć….

….Jak podkreślają inicjatorzy wydania oświadczenia, tj. profesor Marek Bojarski, rektor Uniwersytetu Wrocławskiego oraz prof. Axel Freimuth, rektor Uniwersytetu w Kolonii, nie wiąże się ono w żaden sposób z przejmowaniem przez dzisiejszy Uniwersytet Wrocławski odpowiedzialności prawnej czy moralnej za tamte wydarzenia, jest natomiast jednym z elementów międzyuczelnianego dialogu polsko-niemieckiego oraz próbą wydobycia z niepamięci osób pokrzywdzonych. Jest to też okazja do przypomnienia, że uniwersytety powinny być wolne od wszelkiej ideologii, gdyż tradycyjnie rozumiany universitas opiera się przede wszystkim na wolności nauki i dydaktyki.