60-LECIE POLSKIEJ AKADEMII NAUK

Uroczysta sesja Zgromadzenia Ogólnego PAN z okazji 60-lecia Polskiej Akademii Nauk

serwis PAN

60-LECIE POLSKIEJ AKADEMII NAUK
1952-2012

UROCZYSTOŚĆ POD HONOROWYM PATRONATEM
PREZYDENTA RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO

Postulujemy wyeliminowanie aktów agresji z debaty publicznej.

Oświadczenie Obywatelskiej Komisji Etyki Mediów o odrodzeniu się medialnego przemysłu pogardy

wpolityce

W ostatnich dniach, po wielkim triumfie wielotysięcznego Marszu w obronie Telewizji Trwam i wolności słowa, w mainstreamowych mediach odrodził się znany nam język pogardy i nienawiści. Tygodnik „Newsweek”, zmanipulowanym portretem Antoniego Macierewicza na okładce, i Radio Zet wypowiedzią Moniki Olejnik o Telewizji Trwam jako „pisuarowskiej”, powróciły do najgorszych obyczajów z czasu kadencji prezydenckiej Lecha Kaczyńskiego i z okresu po katastrofie smoleńskiej. Nie wahały się wtedy, mimo ogólnonarodowej żałoby, wspierać aktów agresji i nienawiści pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, skierowanych przeciwko „moherom”, „oszołomom” i „pisuarom”.

Zdawało się, że po zbrodni, dokonanej w lokalu PiS w Łodzi przez Ryszarda Cybę, osoby publiczne oprzytomniały, przestały nawoływać wprost do nienawiści i ograniczyły się do krytyki o charakterze politycznym wobec środowisk, pielęgnujących pamięć o ofiarach katastrofy.

Agresywny przekaz wraca jednak ze zdwojoną siłą. To, co zrobił Tomasz Lis, redaktor naczelny „Newsweeka”, godząc się na umieszczenie na okładce pisma portretu Antoniego Macierewicza przebranego za taliba (Bin Ladena?), z nieprzytomnym, prawdopodobnie opracowanym komputerowo spojrzeniem, jest szczególnie groźne. To ciąg dalszy odczłowieczania przeciwników politycznych, poniżania ich, mogący prowadzić do kolejnych „krwawych żniw”. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że ten rodzaj „sztuki komputerowej” i „środków wyrazu” zagraża porządkowi publicznemu w Polsce, może „nakręcać” nienawiść psychopatów, włącznie z zagrożeniem życia Antoniego Macierewicza. Jest to podżeganie do nienawiści, próba odarcia posła z godności i narażanie jego życia. Podobny charakter mają słowa Moniki Olejnik o „pisuarach” i Agnieszki Rucińskiej z Informacyjnej Agencji Radiowej, porównującej z kolei Telewizję Trwam i Radio Maryja do „kiły i rzeżączki”.

Postulujemy wyeliminowanie aktów agresji z debaty publicznej. Wzywamy polskich dziennikarzy i ludzi mediów do wspólnego potępienia czynów Tomasza Lisa oraz innych sprawców medialnej atmosfery nienawiści i zastraszenia w Polsce.

Tomasz Bieszczad, Teresa Bochwic, Anna T. Pietraszek, ks. Roman Piwowarczyk, Ewa Stankiewicz, Jan Żaryn

 

Prestiżowa nagroda dla prof. Biniendy na międzynarodowej konferencji „Earth and Space”

Prestiżowa nagroda dla prof. Biniendy

Nasz Dziennik

Nagrodą ASCE w kategorii „za wybitny wkład techniczny” m.in. w dziedzinie rozwoju najnowocześniejszych konstrukcji kosmicznych z zastosowaniami w inżynierii lądowej został uhonorowany w Pasadenie prof. Wiesław Binienda….W Pasadenie 18 kwietnia zakończyła się czterodniowa międzynarodowa konferencja „Earth and Space” (Ziemia i Kosmos) organizowana przez Amerykańskie Stowarzyszenie Inżynierii Lądowej ASCE. Tematem odbywającego się co dwa lata najważniejszego na świecie spotkania naukowców zajmujących się technologią lotniczą i kosmiczną była „inżynieria środowiska ekstremalnego”. Jedną z czołowych postaci podczas obrad był amerykański uczony polskiego pochodzenia prof. Wiesław Binienda.
Wybitnego inżyniera uhonorowano też prestiżową nagrodą ASCE za 2011 rok w kategorii „za wybitny wkład techniczny”. Została ona przyznana za istotny wkład w rozwój najnowocześniejszej wiedzy z zakresu inżynierii i technologii lotniczej, badań kosmicznych oraz konstrukcji kosmicznych z zastosowaniami w inżynierii lądowej. Profesor Binienda otrzymał także nagrodę za poprzedni rok w kategorii „za wybitne usługi profesjonalne”. Uzasadniono ją istotnym wkładem poprzez obiektywne i trwałe osiągnięcia w poprawę warunków, w jakich dokonuje się postęp nauki i technologii w zakresie badań kosmicznych oraz konstrukcji lotniczych i kosmicznych.

Prof. Binienda bez dorobku i autorytetu? Właśnie dostał prestiżową amerykańską nagrodę świata inżynierów

wpolityce.pl

O profesorze Wiesławie Biniendzie „Gazeta Wyborcza” pisała ostatnio piórem Piotra Cieślińskiego:

Kim jest prof. Binienda? Inżynier, specjalista od wytrzymałości materiałów kompozytowych, dziekan niewielkiego departamentu inżynierii lądowej w lokalnym Uniwersytecie Akron w USA (poza klasyfikacją w rankingach amerykańskich uczelni), redaktor mało istotnego pisma naukowego. Osiągnięcia naukowe, mierzone liczbą publikacji i cytowań – raczej średnie, na pewno nie wybitne. Na pewno nie można go nazywać „ekspertem NASA” ani jego obliczeń wiązać z NASA. To przejaw megalomanii albo zwykły zabieg propagandowy……

Dodajmy jeszcze, że ASCE to najstarsze (istnieje 160 lat) i jedno z najważniejszych amerykańskich stowarzyszeń inżynierskich, grupujące 140 tys. członków, publikujące ponad 30 czasopism naukowych i tysiące książek.

To tyle, jeśli chodzi o „przejawy megalomanii” prof. Biniendy i tych, którzy poważnie podchodzą do jego badań.

My jesteśmy często zbulwersowani, zaszokowani takimi stwierdzeniami, że INDECT zajmuje się inwigilacją.

rmf.24
INDECT to tworzony między innymi przez naukowców krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej inteligentny system informacyjny, wspierający obserwację, wyszukiwanie i detekcję dla celów bezpieczeństwa obywateli w środowisku miejskim. Co stoi za tą nazwą? Czy INDECT zagraża naszej prywatności? Czy to narzędzie do zapewniania obywatelom większego bezpieczeństwa, czy wstęp do inwigilacji? Przeczytaj rozmowę Grzegorza Jasińskiego z osobami, które ten projekt realizują i wiedzą o nim najwięcej…..To, co martwi opinię publiczną w przypadku systemu, o którym wiemy tyle, co wiemy, to to, że ten system pomoże w inwigilacji obywateli… Do tego tematu wrócimy później, ale chciałbym najpierw zapytać, czy obecny stan techniki, nauki, obecne możliwości na przykład gromadzenia informacji, przetwarzania tych informacji, są już na takim poziomie, że my realnie – abstrahując od projektu INDECT – możemy się takiej totalnej inwigilacji spodziewać? Czy technologicznie możliwe jest stworzenie systemu, który rzeczywiście monitorowałby pojedynczych obywateli, czy to już technicznie jest możliwe? Nie mówię, że INDECT do tego zmierza, o tym będziemy rozmawiać za chwilę. Ale czy jesteśmy na tym poziomie technologii?

Andrzej Dziech: Po pierwsze, sam jestem przeciwnikiem jakiejś powszechnej inwigilacji. Poza tym my się tym nie zajmujemy. Trzeba od razu powiedzieć, że INDECT nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek inwigilacją, co często się w prasie niestety pojawia, gdyż prawdopodobnie jest to nośne i medialnie sprzedawalne. My jesteśmy często zbulwersowani, zaszokowani takimi stwierdzeniami, że INDECT zajmuje się inwigilacją. Z punktu widzenia technicznego nie wydaje mi się, żeby było teraz w ogóle możliwe stworzenie zaawansowanego systemu inwigilacji. Natomiast my musimy w zwalczaniu przestępczości, generalnie przy produkowaniu nowoczesnych narzędzi, służących do zwalczania przestępczości, korzystać z najnowszych osiągnięć techniki, bo to jest nieuniknione. W tej chwili to jest wyzwanie czasu – my nie możemy stosować metod, które były stosowane 30-40 lat temu – musimy stosować metody, które umożliwia nam współczesna technologia. I tym się między innymi INDECT zajmuje, wykorzystując najnowocześniejszą technologię do zapewnienia bezpieczeństwa obywateli. Teraz mówi się o inteligentnych kamerach, które podejmują pewne decyzje na bazie obserwacji….

Walka o status Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego (KNOW)

Najlepsze publiczne uczelnie walczą o 10 mln zł

Rz

Ani jedna niepubliczna szkoła wyższa nie uczestniczy w konkursie mającym wyłonić najlepsze ośrodki naukowe

Jak ustaliliśmy, o status Krajowego Naukowego Ośrodka Wiodącego (KNOW), czyli mającego szczególne osiągnięcia w dziedzinach nauk matematycznych, fizycznych, chemicznych, medycznych, farmaceutycznych oraz o kulturze fizycznej, ubiega się 25 wydziałów, jednostek naukowych i konsorcjów….

O tym, kto otrzyma status KNOW, zdecyduje minister na podstawie listy rankingowej przygotowanej przez komisje konkursowe. Każda dziedzina ma swoją, a w jej skład wchodzi zwykle trzech naukowców, w tym jeden lub dwóch z zagranicy, np. Japonii, USA. Pojawiły się jednak głosy, że ogłoszenie o konkursie zawiera wymagania inne niżrozporządzenie z  18 sierpnia 2011 r. w sprawie kryteriów ubiegania się o nadanie statusu KNOW (DzU nr 192, poz. 1142). Zgodnie z nim podczas oceny wniosków uwzględnia się m.in. całkowitą liczbę cytowań dla każdego pracownika.

Tymczasem z interpretacji na stronie resortu wynika, że cytowania będą przypisane do jednostki. Wydział zatem będzie mógł podać jako swoje cytowania pracowników, których już nie zatrudnia. ..W 2012 r. wydział czy instytut, który zdobędzie status KNOW, otrzyma maksymalnie 10 mln zł z budżetu państwa. Jego pracownicy dostaną dodatki do pensji, a doktoranci wyższe stypendia.

KONFERENCJA SMOLEŃSKA 22 października 2012 r.

KONFERENCJA SMOLEŃSKA 22 października 2012 r. 

DOKUMENTY na stronie Konferencji:

http://www.konferencjasmolenska.pl/

List do Prof. dr hab. inż. Krzysztofa Jana Kurzydłowskiego,
Dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju – plik PDF

List do dziekanów i dyrektorów – plik PDF

Deklaracja poparcia – plik PDF

Komunikat konferencyjny nr 1 – plik PDF

Komunikat dla środków przekazu – plik PDF

Prof. Ryszard Legutko skazany

Skandaliczny wyrok. Prof. Ryszard Legutko skazany za nazwanie uczniów „rozwydrzonymi smarkaczami”

wpolityce

Krakowski sąd okręgowy uznał we wtorek, że europoseł i b. minister edukacji Ryszard Legutko powinien przeprosić dwójkę wrocławskich licealistów – autorów petycji o usunięcie symboli religijnych ze szkoły – za nazwanie ich „rozwydrzonymi smarkaczami”.

Zdaniem sądu, Legutko ponad wszelką wątpliwość naruszył dobra osobiste powodów; jego wypowiedzi pod ich adresem były nadmierne i niestosowne, choć z racji wieku, doświadczenia i pozycji powinien był zachować powściągliwość i rozwagę…..

Sprawa dotyczy petycji, którą w listopadzie 2009 roku ówcześni uczniowie klasy maturalnej XIV LO we Wrocławiu (obecnie studenci warszawskich uczelni) złożyli dyrektorowi szkoły z prośbą o usunięcie symboli religijnych z terenu placówki. Nawiązali do wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który uznał, że umieszczenie symboli religijnych jest naruszeniem wolności sumienia gwarantowanej przez Europejską Konwencję Praw Człowieka.

W szkole odbyła się debata na ten temat, ale symbole religijne pozostały na swoich miejscach. Natomiast były minister edukacji, obecny europoseł z okręgu wrocławskiego prof. Ryszard Legutko w publicznych wypowiedziach nazwał uczniów „rozpuszczonymi smarkaczami”, a ich działania „typową szczeniacką zadymą”. Mówił też o „rozwydrzonych i rozpuszczonych przez rodziców smarkaczach”.

Dwoje uczniów uznało, że doszło do naruszenia ich dóbr osobistych: dobrego imienia oraz godności osobistej poprzez publiczne określenie ich mianem „smarkaczy” oraz „szczeniaków”, i pozwało Legutkę do sądu. …Sędzia Andrzej Żelazowski podkreślił przy tym, że „poglądy te wypowiedział minister i europoseł, ceniony w świecie naukowym autorytet i wychowawca akademicki, którego wiek, doświadczenie i pozycja właśnie z tych powodów nakazywałaby powściągliwość i rozwagę”. Wypowiedzi europosła nazwał nadmiernymi i niestosownymi. Stwierdził także, iż nie ma znaczenia, że powodowie, a zwłaszcza Niemier, byli związani z portalem racjonalista.pl, o czym pozwany i tak nie wiedział….

….

Sprawa była objęta Programem Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Z radością przyjmujemy ten wyrok, ponieważ uważamy, że w tej sprawie doszło do naruszenia dóbr osobistych powodów. Cieszymy się, że sąd uznał, że słowa pozwanego były nadmierne i obraźliwe. To ważny wyrok, szczególnie, że mieliśmy do czynienia z inicjatywą obywatelską młodych ludzi, których działania nie mogły być powodem aż tak ostrych słów.

– powiedziała PAP Irmina Pacho z HFPC.

Komorowski obraża wybitnych naukowców

Komorowski obraża wybitnych naukowców

niezalezna.pl

Bronisław Komorowski w „Faktach po Faktach” TVN powiedział, że zawsze „znajdzie się jakiś naukowiec z Nowej Gwinei czy Nowej Zelandii”, który powie, że przyczyną katastrofy smoleńskiej był zamach.

Prezydent odniósł się w ten sposób do ustaleń ekspertów zespołu Antoniego Macierewicza i do coraz powszechniejszego wśród Polaków przekonania, że 10 kwietnia 2010 r. doszło do zamachu.

Bronisław Komorowski obraził w ten sposób m.in. prof. Wiesława Biniendę – dziekana Wydziału Inżynierii Cywilnej w Kolegium Inżynierii University of Akron w stanie Ohio, redaktora naczelnego kwartalnika naukowego „Journal of Aerospace Engineering”, laureata wielu nagród, w tym przyznawanych przez NASA…..Godzinę później w tej samej stacji, tyle że w „Kropce nad i”, Roman Giertych mówił z pogardą o „naukowcu, którego nikt nie zna”, i który robi eksperymenty „w rezerwacie w stanie Utah”.

W Ameryce robią karierę naukowcy którzy są ciekawi i sprawdzają sprawy

Prof. Nowaczyk: dane z komputera pokładowego „zaprzeczają wnioskom obu komisji”. „Dane zostały przez obie komisje ukryte”

wpolityce.pl

rof. Kazimierz Nowaczyk nie ma wątpliwości, że w ostatnich sekundach lotu tupolewa nad Smoleńskiem doszło do dwóch gwałtownych wstrząsów.

O tym mówią dane komputera pokładowego FMS. Dane, które ukryły komisje MAK i Millera, bo „były niezgodne z wnioskami” jakie wyciągnęły.

Rozmowę z profesorem z University of Maryland przeprowadziła dziennikarka Małgorzata Ptaszyńska. Całość do odsłuchania tutaj: http://www.polskieradio.com/dzwieki.aspx

….

Na możliwość wybuchów zwrócił uwagę prof. Szuladzinski z Australii.  Bo taki wybuch  rozpruwając górną część kabiny „działa jak silnik odrzutowy spychając samolot w dół, co zaobserwowaliśmy na FMS”. Ale jak naukowiec  podchodzi ostrożnie – to hipoteza, którą trzeba sprawdzić. Na wraku, pomimo upływu czasu i zniszczeń,  powinny jeszcze być ślady.

Prof. Kazimierz Nowaczyk  wykłada na University of Maryland i jak widać, ma się czym pochwalić, w świecie anglosaskiej nauki: http://cfs.umbi.umd.edu/cfs/people/kazik.html

Na koniec mała uwaga: w Ameryce robią karierę naukowcy którzy są ciekawi i sprawdzają sprawy, a nie  naukowcy, którzy gdy pojawiają się wątpliwości zamykają oczy albo wystawiają ośliniony palec do góry aby sprawdzić, czy wiatr obowiązujących poglądów pozwala zainteresować się sprawą. Czy po prostu to się nie opłaca.

Paweł Burdzy z Chicago

Prof. Kazimierz Nowaczyk – Wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej to sprawa naszej wolności i niepodległości

To sprawa naszej wolności

„Wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej to nie tylko sprawa pamięci. To sprawa naszej wolności i niepodległości”– z prof. Kazimierzem Nowaczykiem, fizykiem z Uniwersytetu Maryland, rozmawia Joanna Lichocka. ..Jestem fizykiem, karierę naukową zacząłem w Polsce, pracowałem w Instytucie Fizyki na Uniwersytecie Gdańskim. W ramach wymiany naukowej wyjechałem do Stanów Zjednoczonych. I tu od 1996 r. pracuję w laboratorium w Centrum Spektroskopii Fluorescencyjnej. To centrum przy Szkole Medycznej Uniwersytetu Marylandzkiego, najstarszej publicznej szkole medycznej w USA. Prowadzimy własne badania podstawowe, ale też realizujemy zlecenia dla fizyków, biologów, chemików.

Kontakt z Antonim Macierewiczem nawiązałem we wrześniu 2010 r. podczas jego wizyty w USA z Anną Fotygą, gdy rządzący Polską oskarżali go o zdradę, że pojechał do „obcego mocarstwa” (śmiech). Był to pierwszy nasz kontakt po prawie 30 latach, bo tyle czasu minęło od naszego poznania się na spacerniaku w więzieniu w Iławie.

A co Pan tam robił?

To było ciężkie więzienie, w którym osadzano internowanych w stanie wojennym. Byłem jednym z nich. Trafiłem do Iławy wiosną 1982 r. w ramach akcji „uczelnie”. Wtedy bardzo wiele osób z uczelni zostało internowanych. Byłem wówczas asystentem w Instytucie Fizyki na UG. Wcześniej aresztowano czterech moich studentów, w tym Marka Czachora, który dostał wyrok półtora roku więzienia. Został skazany w procesie, w którym zapadły najwyższe wyroki w stanie wojennym. Między innymi mama obecnego prof. Marka Czachora, znana działaczka gdańskiej opozycji, pani Ewa Kubasiewicz, dostała najwyższy wyrok – 10 lat więzienia. Chodziło o druk i podziemne wydawnictwo.

Oprócz „oficjalnego” uniwersytetu był jeszcze ten latający, w przenośni i dosłownie, od końca lat 70., kiedy poznałem doktora Leszka Kaczyńskiego, Arama Rybickiego, a podczas strajku studentów w 1988 roku Przemka Gosiewskiego. Potem nasze drogi się rozeszły. Oni zginęli, a ja mam wobec nich dług do spłacenia.

…Nie byłem nikim znaczącym, ale zawsze starałem się działać w chwilach, które uznawałem za ważne. Nie ukrywam, że moja kariera naukowa nieco na tym ucierpiała. Nie było szybkiego doktoratu, zagranicznych stypendiów. Ale miałem szczęście, że nie straciłem pracy. A spowolnienie doktoratu to także moja wina, bo miałem mało czasu, pochłonięty różnymi akcjami…Pierwszy raz na wymianę naukową wyjechałem w 1991 roku, a kilka lat potem otrzymałem propozycję uczestniczenia w dużym, kilkuletnim grancie, sponsorującym wszystkie badania centrum. I wówczas musiałem wybrać. Mój macierzysty instytut odmówił mi urlopu bezpłatnego, powiedziano mi, że albo wracam, albo wyrzucają mnie z pracy. Zdecydowałem, że zostaję. To był 1997 rok……..