Kliknąłem znowu, w nadziei, że jednak list się pojawi. W końcu chyba jakieś informacje na temat strategii rozwoju szkolnictwa i nauki w Polsce powinny się tam znaleźć.
No, po kliknięciu na link „List minister nauki i szkolnictwa wyższego, prof. Barbary Kudryckiej w sprawie kryteriów i trybu przyznawania oraz rozliczania środków finansowych na działalność statutową.” ,
coś tam się pojawiło, cyt.:”
>Nie znaleziono
>Przepraszamy, ale tego czego poszukujesz tutaj nie ma.”
Rzeczywiście, to najlepiej obrazuje chyba, jak się ma nauka i szkolnictwo wyższe w Polsce.
Projekt nowej ustawy po wprowadzeniu poprawek bylby krokiem w przod. Czyzby
na tym projekcie sie skonczylo? Czyzby bylo kolejne przesuniecie terminu,
tym razem o 10 lat jak czytamy w strategii rozwoju na 2020. Wiele mozna
zrobic teraz:
1. Jezeli mamy ambicje podniesienia miejsca polskich uczelni to nie nalezy
robic przetargow na okreslenie kryteriow jednostek naukowych. Jezeli chcemy
uczestniczyc w jakims rankingu to trzeba stsowac kryteria takie jakie sa
stosowane w tym rankingu a nie tworzyc wlasne. Przede wszystkim nalezy
przestac manipulowac lista filadelfijska. Ministerstwo publikuje wlasna
punktacje czasopism. Na tej liscie nie ma wszystkich czasopism
filadelfijskich, czasami tez czasopismo o mniejszym impact factor ma wieksza
liczbe punktow niz czasopismo o wiekszym impact factor. Komisja, ktora
tworzy taka liste ministerialan nie powinna miec prawa takiej manipulacji.
Jezeli wygodniej operowac duzymi liczbami to mozna pomnozyc impact factor
przez 10 i zaokraglic i jezeli ogloszone sa nowe impact factory w danym roku
to uakatualniac te liste. W nowych programach niedawno udostepnionych przez
Ministerstwo nadal sa naduzycia. Wystarczajacym problemem sa czasopisma
spoza listy filadelfijskiej.
2. Nowa habilitacja powinna podnosic polskie uczelnie w rankingach
miedznarodowych a nie jak teraz oslabiac pozycje Polski. Obecna habilitacja
to dlugotrwala procedura, zamiast ktorej moznaby skoncentrowac sie na pracy
naukowej, ktora dawalaby pozytywny wklad do rankingow miedzynarodowych. Nalezy
nowa habilitacje tak zaprojektowac aby pomagala a nie przeszkadzala w pracy
naukowej a co za tym idzie podnosila pozycje Polski w swiecie.
3. Punkt 7.52 dyskwalifikuje opracowana strategie. Autorzy projektu nie
rozumieja na czym polega zdobywanie tytulow naukowych w miejscach, ktore sa
uwazane za prestizowe np. Uniwersytet Kalifornijski. Dobra praca magisterska
czy doktorska powinna byc na poziomie publikacji w dobrych miedzynarodowych
czasopismach. Jezeli cala kadra na uczelni bedzie skupiona tylko na pracy
dydaktycznej to mlodzi ludzie nie beda mieli skad brac pomysly do swoich
prac magisterskich. Promotorzy musza sami uczestniczyc w nauce zeby wiedziec
jaki kierunek nadawac tym pracom. Nauka to nie jest przemysl, o ktorej mozna
pisac ‚obowiazek pracy naukowej, ‚obowiazek publikowania’. Takie zapisy moga
tylko obnizyc poziom. Czesto jest tak, ze prowadzi sie obliczenia bardzo
zmudne a wynik jest negatywny i takich wynikow w ogole sie nie publikuje,
szuka sie nowych rowiazan. Jezeli bedzie obowiazek publikowania to sie
opublikuje takie wyniki w lokalnej gazecie, a nie o to chodzi. Dodatkowe
wynagrodzenie za wyniki naukowe, ktore sie uzyskalo w latach ubieglych moze
podniesc efektywnosc naukowa, ale na pewno wymog publikowania takiej
efektywnosci nie podniesie. Musi byc kreatywna atmosfera, dobre zarobki,
mniej zajec dydaktycznych. Tylko w takiej atmosferze mozna efektywnie
pracowac naukowo a co za tym idzie tez dydaktycznie. Najlepszym rozwiazaniem
jest wlasnie umiejscowienie w jednej uczelni pracownikow, ktore maja wiecej
zajec ze studentami oraz pracownikow ktore wola miec wiecej czasu na prace
naukowa i odpowiedni podzial zarobkami: dodatkowa dydaktyka to dodatkowe
pieniadze, lepsze wyniki naukowe W PRZESZLOSCI to tez dodatkowe pieniadze.
Taki podzial oraz pensum dydaktyczne, pensja minimalna powinny byc
ustanawiane na mozliwie niskim szczeblu (w Polsce na etapie Rad Wydzialu).
Wieloetatowosc w swietle reformy Szkolnictwa Wyzszego:
Jezeli sprzeciw budzi zakazanie wieloetatowosci to moze nie warto blokowac
calej reformy. Moze moznaby pozotawic wieloetatowoc jezeli to jest koszt
tego aby jakiekolwiek zmiany nastapily. Oczywiscie najlepiej byloby aby
kazdy obywatel bez wzgledu na swoj zawod, czy lekarz czy nauczyciel zajmowal
tylko jeden etat. Wowczas bylby bardziej wydajny w swojej pracy i nie
blokowalby miejsca zatrudnienia osobom, ktorzy w ogole pracy nie maja. To
jest ideal spoleczenstwa, ale w gospodarce rynkowej chyba nikt sie na to nie
zgodzi. Jezeli chodzi o wieloetatowosc na swiecie to mozna popatrzec na
artykuly w czasopismach filadelfijskich. Bardzo czesto autorzy zagraniczni
wpisuja w swoich artykulach wiecej niz jedna uczelnie jako swoje miejsce
zatrudnienia. W Polsce ilosc godzin dydaktycznych jest duza, wiec pracownicy
ktorzy chca prowadzic badania naukowe raczej nie maja kilka miejsc
zatrudnienia (nie maja na to czasu). Wybieraja prace naukowa, ktora lubia
zamiast dorabiac dydaktyka w kilku miejscach i miec godziwe zarobki. Dlatego
w artykulach polskich autorow raczej kilka polskich miejsc zatrunienia
czesto sie nie spotyka. Zeby prowadzic badania naukowe Polacy czesto biora
urlop bezplatny i badania takie prowadza za granica. Za granica albo w ogole
nie musza prowadzic zajec ze studentami albo bardzo mala liczbe. Za wieksze
pieniadze, w lepszych warunkach prowadzi sie badania naukowe. Wszyscy sa
zadowoleni, a chyba najbardzie polskie ministerstwo, bo w Polsce pracownicy
maja urlop bezplatny a do publikacji jest obowiaze wpisywania adresu
polskiej uczelni (bedac za granica wpisuje sie dwa adresy w artykule:
uczelnie zagraniczna i uczelnie polska). Pracownik wowczas jest oplacany
tylko przez jedna uczelnie (zagraniczna), Polacy nawet nie oplacaja w tym
czasie ZUS, ale korzysci maja. Taka praca naukowa (publikacje) Polakow to
glowny pozytywny przyczynek do rankingow polskich uczelni. Taka darmowa z
polskiej strony wieloetatowosc zdaje sie najbardziej odpowiada polskiemu
Ministerstwu.
Kliknąłem i jakoś tego listu Pani Minister nie ma. Rozpłynął się, a może go wcale go tu nie było ?
Kliknąłem znowu, w nadziei, że jednak list się pojawi. W końcu chyba jakieś informacje na temat strategii rozwoju szkolnictwa i nauki w Polsce powinny się tam znaleźć.
No, po kliknięciu na link „List minister nauki i szkolnictwa wyższego, prof. Barbary Kudryckiej w sprawie kryteriów i trybu przyznawania oraz rozliczania środków finansowych na działalność statutową.” ,
coś tam się pojawiło, cyt.:”
>Nie znaleziono
>Przepraszamy, ale tego czego poszukujesz tutaj nie ma.”
Rzeczywiście, to najlepiej obrazuje chyba, jak się ma nauka i szkolnictwo wyższe w Polsce.
Co dalej z reforma?
Projekt nowej ustawy po wprowadzeniu poprawek bylby krokiem w przod. Czyzby
na tym projekcie sie skonczylo? Czyzby bylo kolejne przesuniecie terminu,
tym razem o 10 lat jak czytamy w strategii rozwoju na 2020. Wiele mozna
zrobic teraz:
1. Jezeli mamy ambicje podniesienia miejsca polskich uczelni to nie nalezy
robic przetargow na okreslenie kryteriow jednostek naukowych. Jezeli chcemy
uczestniczyc w jakims rankingu to trzeba stsowac kryteria takie jakie sa
stosowane w tym rankingu a nie tworzyc wlasne. Przede wszystkim nalezy
przestac manipulowac lista filadelfijska. Ministerstwo publikuje wlasna
punktacje czasopism. Na tej liscie nie ma wszystkich czasopism
filadelfijskich, czasami tez czasopismo o mniejszym impact factor ma wieksza
liczbe punktow niz czasopismo o wiekszym impact factor. Komisja, ktora
tworzy taka liste ministerialan nie powinna miec prawa takiej manipulacji.
Jezeli wygodniej operowac duzymi liczbami to mozna pomnozyc impact factor
przez 10 i zaokraglic i jezeli ogloszone sa nowe impact factory w danym roku
to uakatualniac te liste. W nowych programach niedawno udostepnionych przez
Ministerstwo nadal sa naduzycia. Wystarczajacym problemem sa czasopisma
spoza listy filadelfijskiej.
2. Nowa habilitacja powinna podnosic polskie uczelnie w rankingach
miedznarodowych a nie jak teraz oslabiac pozycje Polski. Obecna habilitacja
to dlugotrwala procedura, zamiast ktorej moznaby skoncentrowac sie na pracy
naukowej, ktora dawalaby pozytywny wklad do rankingow miedzynarodowych. Nalezy
nowa habilitacje tak zaprojektowac aby pomagala a nie przeszkadzala w pracy
naukowej a co za tym idzie podnosila pozycje Polski w swiecie.
3. Punkt 7.52 dyskwalifikuje opracowana strategie. Autorzy projektu nie
rozumieja na czym polega zdobywanie tytulow naukowych w miejscach, ktore sa
uwazane za prestizowe np. Uniwersytet Kalifornijski. Dobra praca magisterska
czy doktorska powinna byc na poziomie publikacji w dobrych miedzynarodowych
czasopismach. Jezeli cala kadra na uczelni bedzie skupiona tylko na pracy
dydaktycznej to mlodzi ludzie nie beda mieli skad brac pomysly do swoich
prac magisterskich. Promotorzy musza sami uczestniczyc w nauce zeby wiedziec
jaki kierunek nadawac tym pracom. Nauka to nie jest przemysl, o ktorej mozna
pisac ‚obowiazek pracy naukowej, ‚obowiazek publikowania’. Takie zapisy moga
tylko obnizyc poziom. Czesto jest tak, ze prowadzi sie obliczenia bardzo
zmudne a wynik jest negatywny i takich wynikow w ogole sie nie publikuje,
szuka sie nowych rowiazan. Jezeli bedzie obowiazek publikowania to sie
opublikuje takie wyniki w lokalnej gazecie, a nie o to chodzi. Dodatkowe
wynagrodzenie za wyniki naukowe, ktore sie uzyskalo w latach ubieglych moze
podniesc efektywnosc naukowa, ale na pewno wymog publikowania takiej
efektywnosci nie podniesie. Musi byc kreatywna atmosfera, dobre zarobki,
mniej zajec dydaktycznych. Tylko w takiej atmosferze mozna efektywnie
pracowac naukowo a co za tym idzie tez dydaktycznie. Najlepszym rozwiazaniem
jest wlasnie umiejscowienie w jednej uczelni pracownikow, ktore maja wiecej
zajec ze studentami oraz pracownikow ktore wola miec wiecej czasu na prace
naukowa i odpowiedni podzial zarobkami: dodatkowa dydaktyka to dodatkowe
pieniadze, lepsze wyniki naukowe W PRZESZLOSCI to tez dodatkowe pieniadze.
Taki podzial oraz pensum dydaktyczne, pensja minimalna powinny byc
ustanawiane na mozliwie niskim szczeblu (w Polsce na etapie Rad Wydzialu).
Wieloetatowosc w swietle reformy Szkolnictwa Wyzszego:
Jezeli sprzeciw budzi zakazanie wieloetatowosci to moze nie warto blokowac
calej reformy. Moze moznaby pozotawic wieloetatowoc jezeli to jest koszt
tego aby jakiekolwiek zmiany nastapily. Oczywiscie najlepiej byloby aby
kazdy obywatel bez wzgledu na swoj zawod, czy lekarz czy nauczyciel zajmowal
tylko jeden etat. Wowczas bylby bardziej wydajny w swojej pracy i nie
blokowalby miejsca zatrudnienia osobom, ktorzy w ogole pracy nie maja. To
jest ideal spoleczenstwa, ale w gospodarce rynkowej chyba nikt sie na to nie
zgodzi. Jezeli chodzi o wieloetatowosc na swiecie to mozna popatrzec na
artykuly w czasopismach filadelfijskich. Bardzo czesto autorzy zagraniczni
wpisuja w swoich artykulach wiecej niz jedna uczelnie jako swoje miejsce
zatrudnienia. W Polsce ilosc godzin dydaktycznych jest duza, wiec pracownicy
ktorzy chca prowadzic badania naukowe raczej nie maja kilka miejsc
zatrudnienia (nie maja na to czasu). Wybieraja prace naukowa, ktora lubia
zamiast dorabiac dydaktyka w kilku miejscach i miec godziwe zarobki. Dlatego
w artykulach polskich autorow raczej kilka polskich miejsc zatrunienia
czesto sie nie spotyka. Zeby prowadzic badania naukowe Polacy czesto biora
urlop bezplatny i badania takie prowadza za granica. Za granica albo w ogole
nie musza prowadzic zajec ze studentami albo bardzo mala liczbe. Za wieksze
pieniadze, w lepszych warunkach prowadzi sie badania naukowe. Wszyscy sa
zadowoleni, a chyba najbardzie polskie ministerstwo, bo w Polsce pracownicy
maja urlop bezplatny a do publikacji jest obowiaze wpisywania adresu
polskiej uczelni (bedac za granica wpisuje sie dwa adresy w artykule:
uczelnie zagraniczna i uczelnie polska). Pracownik wowczas jest oplacany
tylko przez jedna uczelnie (zagraniczna), Polacy nawet nie oplacaja w tym
czasie ZUS, ale korzysci maja. Taka praca naukowa (publikacje) Polakow to
glowny pozytywny przyczynek do rankingow polskich uczelni. Taka darmowa z
polskiej strony wieloetatowosc zdaje sie najbardziej odpowiada polskiemu
Ministerstwu.