deon.pl
Z prof. Ryszardem Kantorem – współinicjatorem listu protestacyjnego przeciwko przyznaniu doktoratu honoris causa Adamowi Michnikowi przez Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie – rozmawiał Piotr Żyłka.
Deon.pl: We wtorek (17 listopada) na Uniwersytecie Pedagogicznym odbędzie się uroczyste wręczenie doktoratu honoris causa redaktorowi naczelnemu Gazety Wyborczej Adamowi Michnikowi. Jak do tego doszło, że Uniwersytet postanowił uhonorować takim wyróżnieniem Adama Michnika?
Ja mogę powiedzieć w swoim imieniu, że ten protest współinicjowałem z trzech powodów. Pierwsza kwestia jest taka, że ja nie oceniam pozytywnie działalności redaktora Michnika, jego politycznej czy też społecznej działalności. Uważam, że Adam Michnik raczej destrukcyjnie działa na scenę polityczną w Polsce. Podzielam pogląd Zbigniewa Herberta, że Michnik to jest intelektualny oszust – Herbert ma duże szczęście, że nie żyje, bo być może byłby dziś po sądach ciągany za te słowa. To jest moja opinia, która w tej sprawie właściwie jest nieistotna. Istotne jest coś innego – nie widzę żadnych powodów merytorycznych, żeby przyznawać Adamowi Michnikowi doktorat honoris causa. Jakie zasługi naukowe, czy też paranaukowe ma redaktor Michnik? Ja takich nie znajduję. Oczywiście można spróbować argumentować, że ludziom polityki, czy innym osobom, które niekoniecznie mają coś wspólnego z nauką przyznawano takie doktoraty. Można, ale mi się to nie podoba i uważam, że nie należy takich doktoratów przyznawać. Owszem, za działania naukowe, liczące się – nawet jeśli mają one charakter dyskusyjny. To jest ta pierwsza kwestia – osoba i jej dokonania. Z jakiegokolwiek punktu widzenia na to nie spojrzeć, to nie ma powodu, aby taki doktorat Michnikowi przyznać. Druga kwestia to tryb nadania doktoratu, cały jego przebieg był wysoce wątpliwy – delikatnie mówiąc. Tak jak już mówiłem, odrzucenie, brak poparcia przez jeden instytut, poparcie przez następny, wątpliwej jakości głosowanie na radzie wydziału – nie wiem, jak to wyglądało na senacie uczelni – ale w moim przekonaniu to wyglądało tak, że wniosek do senatu nawet nie powinien dotrzeć. A jeżeli już ktoś dążył do tego, żeby wbrew opinii znaczącej części głosujących przeprowadzić tę inicjatywę, to trzeba było od razu na senacie to zrobić i nie robić tej fikcji, fikcji demokracji, chyba, że, tak jak już wspomniałem, ma być to ta demokracja, o którą niestrudzenie walczyła osoba, o której tutaj mówimy. Rektor, można powiedzieć, idzie w zaparte, twierdzi, że wszystko było zgodnie z przepisami. Nie jestem tego taki pewien. Ja w dalszym ciągu uważam, że zasady demokracji zostały naruszone. Dodatkowo dowiaduje się ze słów Pani rzecznik uniwersytetu, że większość pracowników jest za. Nie wiem, na jakiej podstawie Ona to twierdzi, czy jakieś badania przeprowadzono, w każdym razie mnie nikt nie pytał. Uważa, że to po prostu jest kolejny przykład, jak wyobrażają sobie demokrację ludzie, którzy rządzą uniwersytetem, albo go reprezentują. Bo na jakiej podstawie można powiedzieć, że większość pracowników uniwersytetu jest za? Tylko wtedy, jeżeli przeprowadziło się jakieś badania, plebiscyt najlepiej, a o niczym takim na naszym uniwersytecie nie słyszałem. W związku z czym stanowisko wyrażone przez Panią rzecznik wydaje mi się dość osobliwe.
Filed under: Patologie akademickie, Z internetu | Tagged: doktorat honoris causa | 1 Comment »