Akademia wyzysku finansowego
GW
Dostałeś się na bezpłatne (z pozoru, o czym niżej) studia na publicznej uczelni. Jeżeli spotkałeś na wykładzie inauguracyjnym 1160 nowych kolegów, to znaczy, że jesteś studentem prawa na Uniwersytecie Warszawskim. 400 na twoim roku będzie studiowało za darmo (teoretycznie). Reszta słono zapłaci za naukę.
– Gigantyczna aula wypełniona ludźmi. Jak na dworcu…
Jeśli cię to pocieszy, na Uniwersytecie Jagiellońskim będzie was 1100, a w Poznaniu, na Uniwersytecie Adama Mickiewicza, 1030.
Z czasem na wykładach będzie coraz luźniej, bo się wykruszycie. Po pierwszym roku ubywa około 200 niestacjonarnych studentów prawa na Uniwersytecie Warszawskim.
– Muszą nas wylewać, szczególnie niestacjonarnych – mówi Kamila, wieczorowa studentka prawa na UW (płaci za semestr nauki 7 tys. zł). -…
Każda uczelnia ma swoje ceny, wiele też zależy od tego, na jakim jesteś kierunku. Jeśli studiujesz stacjonarnie etnologię na UW, zapłacisz 570 zł za powtórkę przedmiotu, który trwał semestr. A jeśli dziennikarstwo na tej uczelni, to 470 zł.
Droższe są przedmioty, gdzie łączy się wykłady z ćwiczeniami w laboratorium. Koszt powtórki takich zajęć na kierunku fizyka medyczna na Uniwersytecie Śląskim wynosi 520 zł. Ale już na Uniwersytecie Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie warunkowy wpis z tytułu powtarzania jakiegokolwiek przedmiotu kosztuje 600 zł.
Magda, studentka filologii rosyjskiej UG, musiała wybrać między zdawaniem poprawki z historii filozofii i ważnymi zajęciami z języka rosyjskiego. Oba zajęcia wyznaczono na ten sam dzień i tę samą godzinę. Wybrała język, automatycznie oblała historię filozofii. Poprawka w innym terminie miała ją kosztować 650 zł. Ponieważ wielu studentów było w podobnej sytuacji, wybłagali wykładowczynię o jeszcze jeden darmowy egzamin. Zgodziła się.
Zdradzimy ci, że jest mały kruczek. Możesz poprosić dziekana o egzamin komisyjny, jeśli nie zgadzasz się z oceną z egzaminu. Tak zwany komis przeważnie jest za darmo, ale niełatwo go uzyskać. Na przykład Tomek, absolwent warszawskiej AWF, z siedmioma kolegami prosił dziekana o egzamin komisyjny. Nie został im przyznany, więc musieli zapłacić za powtarzanie przedmiotu po 1000 zł…
Robert Pawłowski, rzecznik praw studenta, mówi, że to opłaty naciągane. Student, który podważa ocenę egzaminatora, nie powinien płacić za to, że komisja zbada, kto miał rację. Od przyszłego roku akademickiego „komisy” będą darmowe w każdej uczelni. Zagwarantuje ci to nowa ustawa o szkolnictwie wyższym.
Jeśli jednak oblejesz dwa przedmioty, to pisz do rodziców o pożyczkę, bo będziesz musiał zapłacić za powtarzanie semestru. A tu już ceny są naprawdę wysokie i zaczynają się średnio od 1500 zł….
Studenci skarżą się rzecznikowi swoich praw, że muszą płacić za: skierowania na powtarzanie sesji, wpisy warunkowe, złożenie indeksu, przystąpienie do obrony, przedłużenie sesji egzaminacyjnej (choć prawo do tego jest w regulaminie „bezpłatnych studiów”), późniejsze oddanie indeksu (choć jest on według prawa ich własnością), obronę pracy dyplomowej, wymianę ważnych legitymacji papierowych na elektroniczne (choć nie ma takiego obowiązku). Ceny usług wahają się od kilku złotych do tysiąca.
Filed under: Przegląd prasy | Tagged: finanse, studia | 1 Comment »