Własne poglądy z otwartą przyłbicą
Rz, P.Semka
Gdzie kończy się chwalebna skromność anonimowych blogerów, a zaczyna się konformizm i obawa, aby się nie wychylać?
Wydawałoby się, że w dyskusji o prawie blogerów do zachowania statusu incognito powiedziano już wszystko. Mnie jednak nie daje spokoju styl argumentacji, jaki stosują w obronie swojej anonimowości najbardziej prominentni blogerzy.
Czytam więc w wypowiedziach gwiazd blogosfery dumne deklaracje: „Gdyby nie nick, nie mógłbym się wypowiadać tak otwarcie. Bo jestem szkolnym nauczycielem, wykładowcą na uniwersytecie, zdolną menedżerką, znanym naukowcem”.
Jak rozumiem, pseudonim ma oddzielać jedną, np. zawodową, funkcję od innej, tej z blogosfery roznamiętnionej politycznymi sporami. Mam też świadomość, że ludzie znający kogoś jako zwykłego kolegę z pracy mogą czuć się niezręcznie, gdy ta sama osoba głosi pod nazwiskiem wyraziste poglądy polityczne czy cywilizacyjne. Ale czy uznanie za oczywiste, że nie mogę się ujawniać z moimi poglądami, bo co powie moja uczelnia czy firma, nie utrwala dominacji poglądów mainstreamu? Czy zatem pośrednio nie lansuje politycznej poprawności?
Gdzie się kończy chęć uszanowania swojej prywatności, a zaczyna konformizm? Nie wiem. Wiem tylko, że problem ten jest wpisany w każdą anonimowość. Szkoda, że Kataryna jakoś tego nie zauważa.
Gdy w debacie publicznej panuje równowaga i pluralizm, anonimowość bywa wyborem dyktowanym przez dobry smak i skromność.
Ale gdy w debacie publicznej jedne poglądy są hołubione, a za inne dostaje się etykietki „oszołoma” lub „wroga demokracji”, trudno orzec, ile w zachowaniu incognito jest umiaru, a ile konformizmu. A przecież odwaga występowania z otwartą przyłbicą zawsze była perłą w koronie konserwatywnych cnót.
Filed under: Przegląd prasy | Tagged: anonimowość, blogerzy, blogi | 1 Comment »