Konflikt interesów w sprawie plagiatu

Akademia Medyczna: Wraca sprawa prof. Grybosia

GW

Zwrot wydarzeń w sprawie podejrzewanego o popełnienie plagiatu prof. Mariana Grybosia z wrocławskiej AM. Oceną jego dorobku naukowego zajmą się teraz aż dwie uczelniane komisje.

Drugie podejście do sprawy szefa I Kliniki i Katedry Ginekologii i Położnictwa AM zrobi uczelniana komisja dyscyplinarna. Komisja już badała, czy prof. Marian Gryboś dopuścił się plagiatu w swojej pracy habilitacyjnej oraz w artykule opublikowanym w podręczniku „Ginekologia onkologiczna”. W pierwszym orzeczeniu uznano, że plagiatu nie było i umorzono postępowanie. 

Jednak wątpliwości wzbudził skład zespołu orzekającego. W trójce oceniających zarzuty był prof. Mieczysław Woźniak, który z prof. Grybosiem jest współautorem co najmniej trzech publikacji naukowych. W komentarzach, jakie wywołała ta sytuacja, padła teza o konflikcie interesów…

Teraz komisja musi wskazać nowy trzyosobowy zespół orzekający. 
Förster: – Wybrane osoby będą musiały złożyć deklarację, że nie mają żadnych związków z prof. Grybosiem, które mogłyby stawiać orzeczenie zespołu orzekającego w niekorzystnym świetle.
Drugą, nadzwyczajną komisję powołała w piątek dziekan Wydziału Lekarskiego prof. Jolanta Antonowicz-Juchniewicz. Zadaniem sześcioosobowego zespołu jest analiza całego dorobku naukowego ginekologa. Z wnioskiem o to wystąpił do pani dziekan prof. Wojciech Noszczyk z Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów. 
Decyzję o powołaniu komisji nadzwyczajnej dziekan ogłosiła na piątkowej radzie Wydziału Lekarskiego.
– W komentarzach na radzie wydziału dominował pogląd, że nie możemy chować głowy w piasek i udawać, że nie ma sprawy plagiatu prof. Grybosia, tylko się z nią zmierzyć – mówi jeden z profesorów Akademii.

List otwarty NFA

Nasza Polska 17.02.2009

nasza-polska-17-02-2009-a2nasza-polska-17-02-2009-b

Ogłoszony konkurs na miliony dla nauki

logo_mnsw7

MNiSW: 723 mln złotych na badania naukowe dla gospodarki opartej na wiedzy

PAP – Nauka w Polsce

Ponad 723 mln złotych przeznaczyło Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ogłoszonym w poniedziałek konkursie dla uczelni, jednostek naukowych i konsorcjów naukowo-przemysłowych na strategiczne programy badań naukowych i prac rozwojowych. Jak informuje MNiSW, programy mają służyć budowie gospodarki opartej na wiedzy. Środki finansowe pochodzą z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Konkurs jest prowadzony w ramach „Poddziałania 1.1.2 Strategiczne programy badań naukowych i prac rozwojowych” Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka (PO IG), na lata 2007-2013. 
Konkurs – wyjaśnia ministerstwo – ma wyłonić projekty, które przyczynią się do wykorzystywania nowych rozwiązań niezbędnych do rozwoju gospodarki, zwiększenia konkurencyjności polskich przedsiębiorców i ogólnego rozwoju polskiego społeczeństwa.

Resort zaznacza, że wsparcie będzie udzielane na „realizację polityki naukowej, naukowo-technicznej i innowacyjnej państwa, poprzez dofinansowanie projektów badawczych w ramach strategicznych programów badań naukowych i prac rozwojowych w obszarach tematycznych określonych w PO IG i zgodnych z Krajowym Programem Badań Naukowych i Prac Rozwojowych”.

Koszty poniesione w związku z realizacją projektu będą pokryte w 100 proc., z czego 85 proc. stanowią środki Unii Europejskiej, a 15 proc. to tzw wkład krajowy, zapewniony dla wszystkich projektów ze środków budżetu państwa. O dofinansowanie mogą ubiegać się jednostki naukowe, wchodzące w skład konsorcjów naukowych i naukowo-przemysłowych (oprócz centrów badawczo-rozwojowych); uczelnie oraz spółki z udziałem wymienionych wyżej instytucji, które nie działają dla zysku.

———–

Strona MNiSW

Nabór wniosków w ramach Poddziałania 1.1.2 Strategiczne programy badań naukowych i prac rozwojowych

Wnioski o dofinansowanie można składać do 23 kwietnia br. 

Reforma nauki, czyli chichot Stalina

Reforma nauki, czyli chichot Stalina

Nasz Dziennik

Już sam tytuł proponowanej przez resort nauki reformy wskazuje, że mamy do czynienia z nawrotem nowomowy („Partnerstwo dla wiedzy”). Przed kilku laty mówiono o innym partnerstwie, było to „partnerstwo dla pokoju”, chodziło o państwa z byłego bloku komunistycznego, które zamierzano przyjąć na pełnoprawnych członków NATO. Teraz pojawia się „partnerstwo dla wiedzy” – czy dziś czekamy w kolejce, bo ktoś ma nas przyjąć? Tylko kto i do czego?
W podtytule czytamy, że projekt ten zawiera „nowy model kariery akademickiej”. Cóż, wiemy z długoletniego powojennego doświadczenia, że pewne zmiany robi się po to, aby w istocie nic się nie zmieniło lub nawet by wrócić do tego, co gorsze, a co udało się choć częściowo zmienić na lepsze. Cały tekst trzeba więc czytać ze wzmożoną czujnością. ……

Projekt do kosza
Projekt reformy nauki, zaproponowany przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, jest tragiczny. Świadczy o tym, że jego autorzy nie wyszli jeszcze z PRL i popadają w mitomanię, że oto geniusze będą przyjeżdżać do Polski z zagranicy, by u nas wykładać, również ci pochodzenia polskiego. A kto im zapłaci? Przecież profesor w Polsce zarabia przeciętnie na uczelni 700, może 800 euro, podczas gdy profesor na Zachodzie zarabia minimum 5 tysięcy euro. Czy przyjedzie tu za kilkaset euro? Można wątpić. A jeśli władze jednym zaczną płacić 500, drugim dziesięć razy tyle, to dopiero skłócą środowisko, wtedy dopiero zaczną się animozje i na pewno niezdrowa rywalizacja. Bo niby dlaczego my mamy być gorsi od innych z tego tylko powodu, że oni są z zagranicy?
Ten projekt jest tak pomyślany, aby – jak w wielu innych dziedzinach życia: zarówno w kulturze, jak i w gospodarce – kontrolować i zatrzymać nasz rozwój. By intelektualny potencjał Polaków zastopować lub by go wręcz zmarnować. To jest główny cel tego projektu. A wejdzie on w życie, jeśli środowiska naukowe w porę się nie spostrzegą i nie zabiorą odważnie głosu. Głos trzeba zabrać, bo musimy odrodzić polskie życie naukowo-akademickie, ale na zdrowych zasadach. Tę dyskusję trzeba prowadzić nie tylko na uczelniach, ale również w mediach, bo nauka jest dobrem wspólnym całego społeczeństwa, które ma prawo wiedzieć, co tak naprawdę w nauce się dzieje i jakie zagrożenia niesie ze sobą projekt nowej reformy. Nastał czas dyskusji, otwartej i odważnej. Komu jak komu, ale naukowcom nie powinno zabraknąć słów i argumentów.
Prof. Piotr Jaroszyński

Czy uczelnie oszczędzają na studentach?

kudrycka6

Czy uczelnie oszczędzają na studentach?
GW

Uczelnie nie wydają przyznanych przez ministerstwo pieniędzy na stypendia – twierdzi minister nauki Barbara Kudrycka. I zapowiada, że obetnie uczelniom fundusze.

Sprawa wyszła na jaw podczas rządowych poszukiwań oszczędności. W Ministerstwie Nauki dopatrzono się, że na kontach uczelni zostało na koniec 2008 r. ok. 330 mln zł z funduszu na studenckie stypendia. To ponad 20 proc. całorocznych wydatków ministerstwa na ten cel. – Oszczędności kosztem studentów są niedopuszczalne – mówi minister nauki Barbara Kudrycka

Chodzi zarówno o placówki publiczne, jak i niepubliczne. Rekordziści mają na kontach po prawie 30 mln zł, standardem są kilkumilionowe oszczędności. Choć są i takie uczelnie, które wydają pieniądze niemal do zera. 
Rektorzy bronią się przed oskarżeniami ministerstwa. ….

Co teraz zrobi ministerstwo? 


– Wydamy nowe rozporządzenie. Z zapisem m.in., że o ile uczelnia publiczne nie wydała ponad 30 proc., a uczelnia niepubliczna – więcej niż 10 proc. z puli na stypendia, to o taką kwotę zmniejszymy przyszłoroczne dotacje – mówi Bartosz Loba, rzecznik Ministerstwa Nauki. 
Z powodu oszczędności związanych z kryzysem resort planuje obcięcie 10 proc. z puli stypendialnej wszystkim placówkom. – Z zaznaczeniem, że te oszczędności dotyczą wyłącznie remontów, w żadnym razie stypendiów – mówi Loba. 
Na studenckie stypendia ministerstwo przeznacza rocznie 1,5 mld zł.